Studiowała dziennikarstwo. Skończyła szkołę projektowania ubioru. Ma na swoim koncie pracę m.in. w agencji reklamowej i jest silną definicją kobiety renesansu. Monika Przywara-Strzałka postawiła jednak swoją własną kropkę nad „i” robiąc to, do czego większości brak odwagi. Spełniając swoje marzenia.
Autentyczność. Pasja. Powołanie. Z Moniką Przywarą-Strzałką, założycielką i właścicielką marki Przywara Strzałka, rozmawia redakcja domodi.pl.
D: Kiedy szukam o Tobie informacji w sieci, pojawia się wiele wzmianek na temat Twoich dotychczasowych doświadczeń zawodowych, wspomnianych również częściowo powyżej. Który moment w Twoim życiu uważasz za ten decydujący, ten który jednoznacznie zmotywował Cię do podjęcia wyzwania w postaci założenia własnej marki?
MPS: Myślę, że był to dzień, w którym podjęłam decyzję o odejściu z pracy w agencji reklamowej. Czułam wtedy ogromną złość i z tych emocji wrócił do mnie obraz samej siebie, z dzieciństwa, kiedy stoję w warsztacie dziadka, który był szewcem, patrzę z zachwytem na jego skóry i myślę - wow ile pięknych rzeczy można byłoby z tego zrobić. Wtedy zdecydowałam, że to marzenie które było ze mną przez tyle lat, czas spełnić.
D: Jak wyglądały początki Twojej marki? Co dawało Ci wtedy największy power do działania?
MPS: Początki mojej marki, jak pewnie każdej, to była ciężka i żmudna praca, w której absolutnie wszystko robiłam sama. To był też czas kiedy zaszłam w ciążę i urodziłam córkę. Bardzo często pracą zajmowałam się dopiero w nocy, kiedy moja córka spała. W tym czasie kończyłam też szkołę kaletniczą. Nie wiem jak to wszystko udało mi się pogodzić. Padałam ze zmęczenia, ale robiłam coś dla mnie wyjątkowego, co doceniali moi klienci. Na początku najwięcej zamówień miałam z zagranicy, z Japonii, Korei Południowej, klienci często pisali wzruszające podziękowania, polecali mnie znajomym i to był dla mnie największy power.
D: Obecnie tworzysz jedne z bardziej rozpoznawanych modeli torebek w kraju. Czemu zawdzięczają swój oryginalny kształt i skąd czerpiesz inspiracje?
MPS: Prostota to był od początku mój priorytet. Stąd bardzo gruba skóra, której nie trzeba obszywać, minimalistyczne kształty, brak podszewki i specjalne wykończenie skóry od spodu. Bardzo chciałam jak najmniej ingerować w skórę i jej piękno i udało się. Okazało się, że moja potrzeba prostoty była potrzebą bardzo wielu innych kobiet.

fot. Przywarastrzalka.com
D: A który model jest Twoim ulubionym i dlaczego? Czy zdradzisz nam, czy, a jeśli tak – to co jest wygrawerowane na Twojej prywatnej torebce?
MPS: Mój numer 1 to najnowsza duża torba „supreme", nad którą prace trwały ponad rok i jest ona absolutnym spełnieniem moich marzeń. Na co dzień uwielbiam model „baby”, który teraz jest naszym bestsellerem. Mam też jedną wyjątkową, bardzo osobistą torbę, którą noszę już rok, powstała w jednym egzemplarzu i wciąż nie trafiła do sklepu. Właśnie w tej torbie mam jedyny grawerunek i jest to fragment listu, który dostałam kiedyś od nieznajomego mężczyzny.

fot. Przywarastrzalka.com
D: Czy planujesz rozwijać asortyment i wprowadzać nowe elementy?
MPS: Tak, ale nadal będziemy te nowe projekty wprowadzać w spokojnym tempie, każda nowa rzecz wymaga testowania, sprawdzania, czasami poprawek i tego nigdy nie przyspieszymy. Pracuję teraz nad czymś zupełnie nowym, pewnie zaskakującym, ale będzie to pięknym uzupełnieniem naszych toreb.
D: Przez długi czas Twoje torby można było kupić w dwóch kolorach: szarym i czarnym. Obecnie pokusiłaś się o wprowadzenie wariacji w postaci wężowej skóry. Skąd inspiracja do stworzenia takiej wersji?
MPS: To są takie małe kroki, które pozwalają przełamać czerń i prostotę moich projektów. Pracujemy teraz też nad nowym kolorem - chłodnym jasnym brązem. Nigdy nie pojawią się u nas szalone kolory, bo po prostu ich nie czuję, wciąż będzie to spójna stonowana kolorystyka, rozszerzana z rozwagą.
D: Czy Ty także, jak Twoja marka, jesteś minimalistką? Jeśli tak, to w czym to się objawia u Ciebie?
MPS: Tak, zdecydowanie, to wszystko jest częścią mnie. Lubię otaczać się pięknymi prostymi przedmiotami, lubię rzeczy „inne”, z ich własną historią, często robione ręcznie w krótkich seriach, niepowtarzalne, mało popularne. Lubię rzeczy, które zmieniają się razem ze mną i zapisuje się na nich moja historia. Dokładnie tak jak na skórze.
D: Na zdjęciach, które możemy znaleźć w Internecie, zawsze jesteś ubrana na czarno. Ciekawi mnie zatem jak wygląda Twoja szafa?
MPS: Tak, zdecydowanie, to wszystko jest częścią mnie. Lubię otaczać się pięknymi prostymi przedmiotami, lubię rzeczy „inne”, z ich własną historią, często robione ręcznie w krótkich seriach, niepowtarzalne, mało popularne. Lubię rzeczy, które zmieniają się razem ze mną i zapisuje się na nich moja historia. Dokładnie tak jak na skórze.
D: Na koniec chciałabym Cię poprosić żebyś podzielił się z nami swoim przepisem na skuteczne spełnianie marzeń. Może zmotywuje to kolejne osoby do podejmowania tych kreatywnych wyzwań.
MPS: Jest czarna, ale przełamana bielą, beżami i brązem. Wchodzę teraz w nowy etap życia i czuję ogromną potrzebę jasności.
MPS: Od samego początku byłam świadoma wartości tych projektów, robionych całkowicie ręcznie, z prawdziwą pasją i miłością. Trzymałam się tego zawsze. Byłam też swoim najsurowszym krytykiem. Nie czekałam na brawa, nie szukałam szybkiego uznania w oczach „autorytetów”, nie ulegałam trendom i chwilowym modom. Robiłam po prostu to co czułam, przez wiele lat, pokornie, uczciwie, konsekwentnie i chyba dzięki temu udało mi się dotrzeć tutaj, gdzie teraz jestem.

mat. prasowe domodi.pl